Przejdź do głównej zawartości

Całuny i martwe dzieci - czego boją się w Indonezji

Jest 31 października. Dla większości Polaków wigilia święta Zmarłych, dla niektórych Halloween, dla innych jeszcze Samhain, a dla pewnej grupy publicystów i działaczy okazja do awantur o dynie i cukierki. A dla mnie, jak i dla Gniazda Szeptunów, dla którego powstaje ów tekst - do popatrzenia na duchy i straszydła w różnych kulturach. Dla mnie - głównie w Azji. 

Mieszkańcy Nusantary czyli obszaru Malezji i Indonezji (po starojawajsku nusa - wyspa) nie potrzebują dnia czy nawet miesiąca (a taki swój :"Miesiąc Duchów" mają Chińczycy) przeznaczonego wyłącznie na banie się. Tam bowiem, gdzie kiedy temperatura spada poniżej 20 zamyka się szkoły a ludzie poruszają się wyłącznie motorynkami duchy są wszędzie. Można je spotkać w domu, w drodze do pracy (jest to najzupełniej normalny powód do spóźnienia się na cholernie ważne spotkanie w biurowcu w centrum Dżakarty dla człowieka obracającego milionami dolarów dziennie) a już na pewno tam, gdzie i bule czyli biali mogą spotkać swoje - na cmentarzach czy w świątyniach.
A kogo możemy spotkać?

Pocong...

Chociażby tego przyjemniaczka imieniem pocong (co czyta się jak polskie słowo "pociąg" czym Polacy w Indonezji wywołują albo ubaw, albo ataki paniki i ewakuację tubylców z okolicy). Pocong jest nieumarłym, ale nie w takim sensie jak zombiaki atakujące w dzisiejszych czasach nawet z lodówki. Ten, wyglądający jak okręcony ciasno prześcieradłem gnijący trup, nieproszony gość to efekt niedopełnienia rytuałów związanych z pogrzebem prawowiernego muzułmanina - a mianowicie z nie rozwiązaniem węzłów na całunie pośmiertnym, w który obowiązkowo trzeba przed pogrzebem oblec nieboszczyka. Jeśli nie rozwiąże się ich w ciągu 40 dni, uwięziona w całunie dusza wyrwie się z grobu i będzie skakać niczym królik na swych związanych nogach, domagając się uwolnienia. Jeśli ktoś rozwiąże węzły - nieszczęsna dusza uleci do Raju lub piekła, zależy ile za życia nabroiła. W każdym razie - nie będzie przeszkadzała. 


... i Kuntilanak


Pocong przynajmniej nie robi napotkanym śmiertelnikom krzywdy. Tego nie można powiedzieć o kolejnym gościu - Kuntilanak albo pontianak. Imię to zbitka trzech słów puan (kobieta) + mati (umrzeć) + anak (dziecko). Kuntilanak to zły duch dziecka, które zmarło w czasie narodzin. Przybiera postać wysokiej, bladej, czarnowłosej kobiety w zakrwawionych, białych szatach. Mści się na wszystkich za to, że nie mogła pojawić się na świat - morduje okrutnie swoje ofiary, wyrywając ich wnętrzności paznokciami. Swoje przyjście (zawsze w czasie pełni) anonsuje najpierw zapachem pachnideł, a potem rozkładającego się trupa. Często spotykany w pobliżu bananowców. Przyciąga go wywieszone pranie - dlatego nigdy nie zostawia się prania na noc. Załatwić można go podobnie jak europejskiego wampira - gwoździem, tyle, że wbitym w szyje. 

Dalej spokojni? To gratuluję. Bo ja pisząc tę notkę mam ciary.

 I boję się obejrzeć za siebie...

Komentarze