Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Indonezyjska saga barona Michalskiego

  Burzliwy wiek XIX wywiał naszych rodaków na najdalsze krańce świata. Ale czy ktoś spodziewałby się polskiego akcentu w dalekiej Indonezji, i to na lotnisku? Jak się okazało, jak najbardziej... W czasach zamierzchłych, tj. w tegoroczne wakacje, kiedy miałem nadmiar czasu wolnego, moją ulubioną rozrywką było granie w komputerowy symulator lotu i "latanie" do ciekawych, pięknych albo egzotycznych miejsc, które chciałbym kiedyś odwiedzić. Bawiłem się więc nad wirtualną Norwegią, Jakucją, czy wreszcie moją ulubioną Indonezją. I tak wyszło, że kiedy szukałem nowych tras na lotniczej mapie, znalazłem lotnisko o niecodziennej nazwie. Otóż port lotniczy miasta Medan, najważniejszego miasta północnej Sumatry nosi nazwę...  Polonia.  Lotnisko Medan-Polonia z lotu (aluminiowego) ptaka. Rzecz jasna w głowie zapaliła mi się ostrzegawcza lampka. O ile do dziwnego podobieństwa indonezyjskich słów do polskich zdążyłem się już przyzwyczaić (np. pocong czytane "pociąg" oz

Zmiany, zmiany, zmiany...

  Po przejrzeniu części blogosfery z tematów mnie interesujących stwierdziłem, że czas najwyższy dostosować Bloga do standardów obecnie panujących. W zaistniałej sytuacji zajdzie więc wiele zmian. Najważniejsze z nich to: - Nastąpi zmiana nazwy bloga z Dziennik Pokładowy  na jakąś inną oraz związana z tym zmiana adresów, mejli, strony na FBuku i wszystkich innych środków kontaktu - Będę publikował pod własnym imieniem i nazwiskiem, bym był pod tą samą tożsamością kojarzony wszędzie na świecie - Wprowadzony zostanie system segregacji contentu za pomocą tagów  - Wprowadzona zostanie specjalna sekcja z literaturą mojego autorstwa Nastąpią również poważne zmiany w contencie - Nie będzie więcej nudnawych artykułów wojenno historycznych ani technicznych, zaś wybrane z nich nie przedstawiające wartości zostaną U S U N I Ę T E - Pojawi się więcej reportaży (biorąc pod uwagę pozytywne odebranie reportażu z Centrum Muzułmańskiego w KRK uważam to za dobrą decyzję) - Być może

Islam w cieniu Wawelu

  As salaam alaikum! Czy wiedzieliście, że w Krakowie jest meczet? Pewnie nie. To teraz już wiecie O islamie (zwłaszcza ostatnio) pisano już wiele i zwłaszcza ostatnio o nim głośno. Religia w Polsce z oczywistych powodów darzona niechęcią i zarazem wyznawana przez prawie 1/4 populacji świata . Ale kto spodziewałby się muzułmanów w Krakowie - kulturalnej stolicy katolickiej Polski? Jak widać - są.  Religia Proroka opisywana jest w różnym tonie, w zależności od poglądów politycznych autora danego tekstu - od przedstawiania muzułmanów jako krwiożercze bestie, gwałcicieli i terrorystów, po huraoptymistyczne relacje zauroczonych tą religią Europejczyków. Ja opiszę swoje subiektywne doświadczenia O krakowskim meczecie nie dowiedziałbym się nigdy, gdyby nie  Noc Świątyń - inicjatywa przypominająca Noc Muzeów, kiedy to kościoły, świątynie, miejsca modlitwy i kultu wszystkich wyznań otwierają swe podwoje, prowadzą wykłady i warsztaty w celu rozpowszechniania informacji o swojej rel

Johnny, zwycięski Johnny - Cz. 8

Ruszyliśmy po jakichś dwóch godzinach. Wzięliśmy zapasy na dwa dni, hamaki do spania, apteczkę i kilka innych potrzebnych rzeczy. Dodatkowo uzbroiłem się w przytroczony do pasa rodzaj malajskiej maczety, zwanej parang . Yukishima prowadził, za nim szedłem ja, a dalej Sipatro, z załadowanym karabinem, gotów tak na wszelki wypadek wypalić w plecy Takeo. Wiedziałem jednak, że to nie będzie potrzebne. Przez chwile pomyślałem, że jestem kompletnym wariatem, idę do dżungli szukać duchów, prowadzony przez śmiertelnie chorego dziwaka. Ale ciekawość była silniejsza od wątpliwości. Co chwilę musieliśmy robić przystanki, bo połączenie stromizny, gorąca i wysokości dawało się we znaki wszystkim, a najbardziej zniszczonym chorobą płucom Yukishimy. Podczas jednego z tych postojów Yukishima usiadł (ja stałem, bo wcześniej usiadłem na pniu pokrytym jakimiś owadami i pogryzły mi tyłek, Sipatro zaś pilnował) i rzekł - Pewnie chciałby pan wiedzieć, co to za sprawa z tym oficerem – odzyskał swój d

Johnny, zwycięski Johnny - Cz. 7

Lotnisko, jak się okazało, leżało na zboczu, nieco powyżej wioski. Zeszliśmy do wsi błotnistą ścieżką, na której trudno było stawiać kroki. Wieś stanowiła mieszaninę nowych budynków – baraków skleconych z blachy, oraz dajackich długich domów. Na przeciwległym zboczu dostrzegłem brudny i pokryty zielonym nalotem stary kościółek. Czy mnie tu już kiedyś nie było? Wszystkie moje wątpliwości ostatecznie rozwiał widok jednego z domków – ze ścianami z bambusa, krytego strzechą – przed którym stała warta z karabinami, nad wejściem zaś powiewała (a raczej smętnie wisiała w gęstym powietrzu) czerwono-biała flaga, oraz pysznił się napis „ POLISI LONGBAWAN” Longbawan. Znowu klęczałem pod lufą japońskiego żołnierza, patrząc na polanę, na której japoński oficer bierze zamach, by obciąć głowę Percy'emu. Miecz przecina powietrze, tnie kości i ciało jak masło, głowa tego dzieciaka spada na ziemię z głuchym uderzeniem. Poczułem, jakby to mnie cięto samurajskim mieczem. Padłem na kolana